Późną nocą na bulwarze Na falochronie siedzę sam Trochę wspominam trochę marzę Całą noc dla siebie mam Łyk z butelki mnie rozgrzeje Mokry wiatr pod kurtkę wlazł Na tym bulwarze zawsze wieje od kiedy razem nie ma nas A może swoim życiem żyje Komu tak szumi któż to wie Może rybakom co mieszkają w starym kutrze gdzieś na dnie Liczę światła statków na redzie Wiem że tam też nie śpi ktoś Kręta ścieżka do domu wiedzie Taki jest człowieczy los Latarnia puls mierzy uparcie Stado żurawi w porcie śpi Tylko falochron stoi na warcie Czy ja to ja czy mi się śni W powietrzu czuć zapach bursztynu Tak zawsze pachniał ojciec mój Kiedy z morza wracał do domu odespać marynarski znój Tyle razy stąd uciekałem i powracałem razy sto Pytam się sam czy racje miałem Choć dobrze wiem że to był błąd Późną nocą na bulwarze Na falochronie siedzę sam Trochę wspominam trochę marzę Całą noc dla siebie mam Na plaży w budzie gra muzyka Może to wiatr na zgliszczach gra Może to sen schizofrenika Może wymyślam wszystko ja Mokra twarz to pewnie od wiatru W gardle drapie ostatni łyk Kiedyś w końcu zacumuje mój styrany życiem bryk Późną nocą na bulwarze Na falochronie siedzę sam Trochę wspominam trochę marzę Całą noc dla siebie mam Zamiast twych ust butelkę całuje Ona też kłamie lecz mam to gdzieś Słucham siedząc na falochronie A morze nuci swoją pieśń