Potrzebujê go, by przej¹æ ten lokal Daj mi tylko go, bo naprawdê kocham Zrobiê takie show, nikt nie bêdzie szlocha³ Rap przez majk to jest dla mnie w chuj radocha, ale Z ciotami brak uk³adów, koncerty s¹ dla ludzi Którzy wiedz¹ po co przyszli, ju¿ zd¹¿y³em siê wkurzyæ Nie zapraszaj nas panie kierowniku na dyski Nie pchaj nas w ten klimat, na który ludzie przyszli Ja nie zwiêkszê ci obrotów na biletach i przy barze Gdy wœród bia³ych rêkawiczek, lirycznie siê rozmarzê Na upokorzenie skarze, lub odczuje satysfakcje Gdy wszystkim udowodniê, ¿e to b³¹d, mia³em racjê Bazuje w takich miejscach, w których uskuteczniasz jazdê Konsekwentnie udowadniam cedz¹c ka¿de s³owo wa¿ne Dla mnie ludzie na koncertach, to moi ludzie w³aœnie Przypadkowy odbiorca, ludzie, mam wyobraŸnie Mo¿esz obraŸiæ siê w³aœnie, lecz co powiem, pamiêtasz Nie kupuj moich p³yt, jeœli hip - hopu nie znasz Nie s³uchaj i nie patrz dance - borowy ch³opczyku Lepiej wydaj na ¿el i garœæ fajowskich pigu³ Moja noga nie postanie na tanecznym parkieciku Tylko dlatego ¿e hajs, dasz za bity w g³oœniku Nie po to rap tworzy³em, ¿ebyœ robi³ hopsa-hopsa Wole robiæ mój rap przy prawdziwych beatboxach Tylko w miejskich d¿unglach, na halach i w klubach Z ludŸmi mieæ po pachy ubaw, oni z rêkami w górze W kolejnej dymów chmurze, przy zajebistym sprzêcie Przy wyjœciu im powiedzieæ: naraz rêce podnieœcie Przyjedziecie, bêdzie nieŸle, i co, i tandeta Nie jestem na etacie, dysk d¿okeja, nie ten etap A granie do kotleta, pozostawiam konkurencji Tym którzy s¹ nieŸli, myœl¹ sukces odnieœli ¯adna to radocha, graæ dla ciebie gdy nie kochasz Tego rytmu, tej pêtli, gdy bit mi DJ sklei Nie odbierzesz mi wiary, nie odbierzesz nadziei Mój rap jest dla ludzi, którzy znaj¹ rap, nie rapa Olaæ takich jak ty, to dla mnie ¿adna strata Potrzebuje go, by przej¹æ ten lokal Daj mi tylko go, bo naprawdê kocham Zrobiê takie show, nikt nie bêdzie szlocha³ Rap przez majk to jest dla mnie w chuj radocha, ale Ch³opaki z Massa zrobili mi koncert Po którym straci³ bym wolnoœæ, straci³em tylko pieni¹dze Trochê nerwów i czasu, w mediach sporo ha³asu Rzucony na po¿arcie, stos prasowych rarytasów Z zarzutów oczyszczony, ale o tym nie powiedz¹ Bo gustuj¹ w skandalach, tylko za sensacj¹ wêsz¹ Mendy, hieny, kole¿cy mi ¿yczliwi Nikomu nie zaufam, bo to kiepski pomys³ by by³ Najlepiej gdybym wyby³, o tym marzy zbyt wielu Jak siê spotka twarz¹ w twarz to nawija: przyjacielu Bagno, bez celu, jeden cel, wbiæ monetê Reklamowaæ tandetê w zamian za lepszy obraz I teraz siê obraŸ, za to ¿e jestem szczery Obserwuje ten wyœcig, to jak chcesz przej¹æ stery Wpl¹tany w machinê, któr¹ tak potêpia³eœ Odpowiedz sobie sam, sam wiesz czy siê sprzeda³eœ S³yszê oburzenia g³osy, jak w czasach "G³uchej nocy" Ja widzê jak do hitu, konsekwentnie d¹¿ysz Mo¿e zd¹¿ysz, ja bez ciœnieñ, kiedyœ to wszystko siê skoñczy Chcesz zabezpieczyæ przysz³oœæ, ze mn¹ si³y po³¹czyæ Nie, to nie potrzebne, ja nigdzie nie biegnê Znam swoje miejsce, znów mam s³uchaæ te brednie Hipokryzja legnie w gruzy, czas ten syf zburzyæ Nie przestaje siê burzyæ, bo na odcisk ci deptam I z b³otem besztam, wiem ¿e chcesz ¿ebym przesta³ Ale nie, bo ktoœ musi, ten syf zarobków skruszyæ Ja nie dam siê skusiæ, ja wole z tego szydziæ ¯yje z p³yt i koncertów, nadal jestem prawdziwy Potrzebuje go, by przej¹æ ten lokal Daj mi tylko go, bo naprawdê kocham Zrobiê takie show, nikt nie bêdzie szlocha³ Rap przez majk to jest dla mnie w chuj radocha, ale