Peja

Ona i On

Peja


...w tle codziennych zdarzeñ w mieœcie... 
...s³uchaj uwa¿nie a poznasz go po tekœcie... 
...tyle jesteœ wart ile mo¿esz od siebie daæ... 
...do tych którzy chc¹ iœæ przez ¿ycie... 

To nie hit z telenoweli w stylu ona i on 
To nie kit z infantyln¹ sytuacj¹, jebaæ to 
To o miêdzyludzkich wiêzach i uczuciach zwyk³y s¹d 
¯ycie, nieszczêœliwa mi³oœæ lot upadek uczuæ, zgon 

Taka zgrabna ona przesi¹kniêta eufori¹... 
Na jej widok nawet mi by sterownik pierdoln¹³ ... 
Ona na spacerku z pieskiem, on siê prê¿y przy nadziei. 
Widzi jak odbiera d³ug od drobnych z³odziei. 
Wtedy pewnie nie zna³ ceny za zwi¹zek z t¹ pani¹... 
To nie jego pó³ka wiêc powie jej „siamano". 
Ch³opak z drugiego roku, dozna³ szoku i odpad³, 
Ta scena go przeros³a jakby niewiarygodna... 
Wpad³a mu w oko, widzi w niej matkê swych dzieci , 
Gada³ w amatorskim stylu, wiêc ¿a³uje, wie odleci! 
Drugiej szansy mo¿e nie byæ, on myœli o niej stale, 
On nie zna jej wcale, kim jest wie doskonale! 
Chcia³by mieæ z ni¹ balet, lecz sprawa go przerasta, 
To nie ten typ studentek, które zjada³ w centrum miasta! 
Zaraz siê pochlasta, chcia³ byæ ca³kowicie szczery, 
Chcia³by z ni¹ za r¹czkê, na spacery, desery. 
Marzy o karuzeli, ch³op w innym œwiecie ¿yje, 
I tak boi siê przenikn¹æ do œwiata z³ych dziewczynek. 

...ona ...on... 

Co by powiedzia³ matce, ¿e skoñczy³a edukacjê? 
Jakie ma kwalifikacje, to ¿e lubi wakacje, 
Nieskoñczone atrakcje ¿e wci¹¿ miewa fascynacje, 
Poci¹g do szybkiej jazdy, ch³op ³apie palpitacjê (serca), 
Gdy znów j¹ spotyka, gdy mija j¹ -cierpi. 
Promienieje jednoczeœnie, umiera to szczêœcie, 
Które nie trwa³o wiecznie. Ju¿ wie gdzie ona mieszka, 
Wie ¿e ktoœ j¹ zbeszta³- rozmazany tusz na rzêsach. 
Strasznie wymiêta kiecka, przyda³aby siê chusteczka 
Niezgrabnie wyci¹ga, rêkê w jej kierunku, 
Z ratunkiem w pakunku- to zapachowy „velvet". 
Ona odtr¹ca tê rêkê i przyspiesza- ju¿ biegiem! 
On wygaduje brednie na przerwie, podczas zajêæ. 
Z kolegami z roku nie chce piæ, i nie przestaje 
Myœleæ o dziewczynie, swej ksiê¿niczce- on jej giermkiem 
Œlubuje jej wiernie , ¿e „gdy ona na mnie zerknie", 
Zrobiê wszystko, nie odejdê, byle tylko mnie przyjê³a. 
Nie chce wiedzieæ nic na temat- ¿adnych szczegó³ów z przesz³oœci. 
Czy jej faceci proœci, czy brutale ze szmalem, 
Co w g³owie maj¹ tylko si³ownie i solarê? 
Ja tak j¹ traktowa³em.. Mówi jej ex ja mam talent: 
W przed³u¿eniu mêskoœci, spod znaku bmw, 
Z marzeniami o mafii i o jak najgrubszym balu, 
Rzucona bez ¿alu, na po¿arcie jak och³ap , 
Musi sama se radziæ, z pu³apki chce siê wydostaæ, 
Mo¿e chcia³a by siê spotkaæ z prawdziwym uczuciem, 
A nie z typem „macho" prze¿yæ nowe katusze. 
W rozmowie z psiapsió³ami, mówi³a: ja tak muszê!, 
Wiem ¿e siê duszê, ale p³aci, utrzymuje, 
Tylko w tê cenê wlicza te¿ bycie z strasznym chujem 

...ona ...on... 

To nie hit z telenoweli w stylu ona i on 
To nie kit z infantyln¹ sytuacj¹, jebaæ to 
To o miêdzyludzkich wiêzach i uczuciach zwyk³y s¹d 
¯ycie, nieszczêœliwa mi³oœæ lot upadek uczuæ, zgon 

A po trzecie jakoœ leci, dzieñ po dniu nasz amant ginie, 
Przemierza supermarket i wci¹¿ myœli o dziewczynie, 
Na co wyda³by stypendium by prze¿yæ piêkne chwile, 
Rajcowne poñczochy do nowiutkiej pary szpilek, 
Jeszcze zestaw szminek, dla niej wszystko co najlepsze, 
Gotowy jest na grê: na wytyczne , niebezpieczne... 
Dobre wino plus œwiece trzyma dla niej od dawna, 
To jest taka okazja, niezwyk³a chwila wa¿na, 
Ale jak j¹ zaprosiæ? Czy na kolanach prosiæ? 
Bo¿e dopomó¿, nie wiem co ja mam zrobiæ! 
Mija chemiê, drogeriê, skrêca w dzia³y z nabia³em, 
Wtem oko w oko jeb! Spotyka siê z jej cia³em... 
Wpadaj¹c na ni¹ nagle nie aniele, lecz diable. 
Czeœæ jestem jacek! Kilka razy ciê mija³em, 
Ona w œmiech, co maskuje jej chwilowe zmieszanie! 
Towarzyszy jej kumpela, we wskazuj¹cym stanie, 
Znacz¹co poci¹ga nosem, ledwo na niego zerknie, 
„daj se spokój ch³opaku odpierdalasz komediê". 
Tak sta³ chwilê biednie zbity z tropu, przegrany, 
Tlenu zabrak³o, jakby biegiem zdyszany. 
Przylgn¹³ do œciany jak do pos¹gu bogini, 
Obserwuje zrozpaczony, jak oddala siê w mini. 
Syty upokorzeñ chcia³by zawyæ, biæ na alarm, 
Krzyknie za ni¹ „czekaj!" Wtem rozlega siê ha³as... 
Bach! Zatrzymana przez ochronê na kradzie¿y, 
Chwila nieuwagi i nie mo¿e w to uwierzyæ, 
¯e bêdzie jeszcze gorzej, ¿e ma kiepski ¿ycia wzorzec. 
Dobrze wie ¿e naæpana kole¿anka nie pomo¿e! 
Nie ma czym p³aciæ fanty wyrafinowane: 
Zapachy rodem z francji, i z koronk¹ kilka szmatek. 
Œciemnia, cierpi niedostatek, to jej debiut daj mi szansê! 
P³acisz lub dzwonimy, takie procedury, jasne? 
I co tu zrobiæ z hajsem on ju¿ wie na co przeznaczy! 
Te kilka stów, dla niego nic nie znaczy. 
Bo wie ¿e w tym momencie, on bêdzie jej ksiêciem. 
Gdy przejedzie plastikiem po czytniku, masz w prezencie! 
To ode mnie, jestem jacek. Siemasz, pamiêtasz? 
Nie dziêkuj to drobiazg... Ju¿ idziesz? Chcesz siê ¿egnaæ? 
On pewnie myœla³ skrycie, ¿e odmieni swoje ¿ycie 
I jej przy okazji. Puœci³ wodze fantazji! 
Po raz kolejny rozczarowanie poczu³, 
Doros³emu facetowi nap³ywaj¹ ³zy do oczu... 

Ona i on 
Jebaæ to! 
Zwyk³y s¹d! 
Uczuæ zgon!