Peja

Godzina œmierci

Peja


(Przed przeznaczeniem nie uciekniesz o nie 
prêdzej czy póŸniej œmieræ i tak dopadnie Ciê) 

Godzina œmierci godzin¹ wybawienia 
W³aœnie w chwili œmierci koñcz¹ siê twoje zmartwienia (x2) 

Z³owieszczy chichot ostatni oddech 

¯egnasz swoje ¿ycie p³acisz za zbrodnie 

Pêtla na twej szyi pot na twoim ciele 
Serce dziwnie przyspiesza wyobra¿asz siê w grobie 
Przez g³owê pêdz¹ myœli kalejdoskop prze¿yæ 
Ju¿ nie zd¹¿ysz nic powiedzieæ 
Nikt nie mo¿e ciê odwiedziæ 
Bo na spotkanie ze œmierci¹ wybierasz siê sam 
Wiêc mocno siê trzymaj póki jeszcze jesteœ tam 
Nie pierdol siê z tym gównem nie bój siê kostuchy 
Bo boj¹ siê tylko g³upcy i staruchy 
Zasrana œmieræ to przedziwne wydarzenie 
Dla niejednych udrêka dla innych wybawienie 
Dlaczego mam ¿yæ w zasranej niewoli 
Dlaczego mam umieraæ szybko lub powoli 
Na chuj ci ten joint mawia twoja sista 
Ofiar palenia jest ju¿ bardzo d³uga lista 
Pieprzona rodzinka nadaje ci bez przerwy 
Nie masz na to si³y wykoñczy³y siê rezerwy 

Godzina œmierci godzin¹ wybawienia 
W³aœnie w chwili œmierci koñcz¹ siê twoje zmartwienia (x2) 

Œmieræ uderza szybko œmieræ uderza precyzyjnie 
Dlaczego tylu ludzi nag³a œmierci¹ teraz ginie 

Nie mogê tego œcierpieæ ja tego nie kumam 
Nie pojmujê nie rozumiem i zbyt czêsto siê wkurwiam 
Gdy s³yszê od kolesi ¿e znów kogoœ zastrzelili 
Pobili œmiertelnie w bajorze utopili 
Godzina œmierci wybije ka¿demu 
Lecz wybija zbyt wczeœnie dla ludzi bardzo wielu 
Bardzo du¿o ludzi umiera przedwczeœnie 
Nie naciesz¹ siê ¿yciem lecz nie ¿yje siê wiecznie 
Godne ¿ycie bez zmartwieñ i problemów 
Jest niestety luksusem dostêpnym dla niewielu 
Znajduj¹ siê te¿ tacy którzy w ¿yciu mieli wszystko 
Lecz stracili to zbyt wczeœnie przekreœlaj¹c swoj¹ przysz³oœæ 

W czym szukaæ przyczyny nag³ej œmierci umierania 
Nie pomog¹ tu modlitwy przepowiednie i kazania 
Coraz wiêcej przemocy jest w umys³ach ludzkich 
By ¿ycie trwa³o d³u¿ej by nikt go nie zak³óci³ 

Narkotyki AIDS i fala nienawiœci 
Myœlicie wszyscy ¿e jesteœcie tacy czyœci 
Bez zmartwieñ na³ogów macie czyste sumienia 
Nie zboczycie ze swej œcie¿ki nie traficie do wiêzienia 
Gówno nie wierzê nie mo¿ecie tego wiedzieæ 
Wiêc róbcie wszystko aby by³o jeszcze lepiej 

Godzina œmierci godzin¹ wybawienia 
W³aœnie w chwili œmierci koñcz¹ siê twoje zmartwienia (x2) 

Nie mo¿na siê przeciwstawiaæ Boskim prawom natury 
Nie powstrzyma siê œmierci na to nie ma receptury 
Lecz uwierzcie mi ja tam d³ugo ¿yæ wole 
Ni¿ w wieku lat trzydziestu nagle szybko skoñczyæ w dole 

¯yjemy by umrzeæ ¿yjemy te¿ by ¿yæ 
By sp³odziæ potomka by w tym ¿yciu kimœ byæ 
Byæ albo nie byæ oto jest pytanie 
Odpowiedzcie mi lepiej co po œmierci siê stanie 
Nic nie czujesz nie oddychasz nie kochasz nie ¿yjesz 
Gdy wybije twa godzina myœlisz po co siê rodzi³eœ 

¯yjemy aby umrzeæ nikt tego nie zmieni 
Nikt nie chce opuszczaæ ukochanej Matki Ziemi 
Wiêc ja proszê i przestrzegam byœcie szanowali ¿ycie 
Nie tylko te swoje szanuj innych nale¿ycie 
Nie bij bliŸniego nie przelewaj czyjejœ krwi 
Przecie¿ sam nie jesteœ za tym ¿eby ciebie ktoœ bi³ 
Przecie¿ ka¿dy chce ¿yæ d³ugo i szczêœliwie 
Bo strach przed œmierci¹ nikogo nie ominie 

Godzina œmierci godzin¹ wybawienia 
W³aœnie w chwili œmierci koñcz¹ siê twoje zmartwienia