Peja

Brudne Myœli

Peja


Jej oczy jak anio³a, tak patrzy na mnie ona 
Jak wyœniona ona wo³a, wymarzona kusicielka 
Taka piêkna ponêtna, przed ni¹ ka¿dy by spêka³ 
Jak wadliwa guma pêka, uliczna twarda poza 
Jak tigra bels kosa na takie chcesz mieæ nosa 
Ona w zasiêgu poza, w tym na bank ma klasê 
Musisz byæ w jej oczach asem, o niej pomyœleæ czasem 
G³ow¹ nie kutasem, [?] które wesz³o w kasê 
Ono zna modliszek masê i przygl¹da siê im czasem 
Jak toplessom na krecie, mono przy jednej kobiecie 
A stereo sami wiecie, nie mo¿e byæ tej opcji 
Bo wszystko to co dobre to siê najszybciej koñczy 
A to co mnie ³¹czy z wybrank¹ mego serca 
Tego mi nie da, ¿adna lania ponêtna 
Z walina si³a skrêta, atmosfera napiêta 
Ostatnie takie tango w pewnym miejscu pamiêtam 
Znika polowa czasu to jak u nas half life 
Zagapiony na lolity, trzyma ciœnienie siada 
Propozycje wysiadam, do zera zredukowaæ fikcje 
Kusz¹ce suki, jak anonse towarzyskie 

Znów mi siê to przyœni to ja brudne myœli 
Zatruwaj¹ umys³, burza mózgów w ³bie wszystkich 
Zakosztowaæ w tym wszystkim, przebiæ pi¹tkê rozpuœcie 
A potem us³yszeæ skurwysyni oszuœcie 
To brudne myœli, ile strat ile korzyœci 
Zastanawiasz siê po wszystkim pasuje Ci styl nastii 
Ja chcia³bym zostaæ tylko w œwiecie fantasti 
Brudnych myœli powa¿nych nigdy w ¿yciu nie ujawniæ 

Chcesz mnie poznaæ baby? Potañczyæ ze mn¹ maybe? 
Chcesz do gêby? Dziecko kup Se batonik 
I weŸ go s³odka Suzy, uwa¿aj bo ciê pobrudzi 
Brudne style Rysia, niegrzecznego co marudzi 
Odjechana widzi we mnie Tarkana, 
A bakterii bli¿ej jest do miastowego chama 
Który na kolana nie upadnie przed byle kim 
Chcesz byæ jak [?] proces ten jest daleki 
OstudŸ siê weŸ leki, zamsz ten koszmar z powieki 
Uwierz weŸ cos do ummm… niech to ciê rozpierdzieli 
I ¿ebyœcie wiedzieli ze codziennie mam tak prawie 
Bez kokieterii musze byæ jak ten skurwiel 
Który w oczach innych mo¿e siê okazaæ durniem 
Ze œmierteln¹ powag¹ byæ gentelman jak Rumago 
Chcesz staæ przede mn¹ nago, 
Dla mnie byæ smaczn¹ potraw¹ 
No klawo jak cholera, z tego nie bêdzie mi³oœci mo¿e byæ tylko afera 
Jesteœ s³odka lecz spadaj, o patrz tam znajdziesz frajera 
Który nawet nie przebiera, podbija kija wbija, mówi nara siê wybija 
Ty chcesz mnie tak rozpijaæ, kobieto samotna czego warta jest ta chwila? 
Kobieto samotna czego warta jest ta chwila? 

Znów mi siê to przyœni to ja brudne myœli 
Zatruwaj¹ umys³, burza mózgów w ³bie wszystkich 
Zakosztowaæ w tym wszystkim, przebiæ pi¹tkê rozpuœcie 
A potem us³yszeæ skurwysyni oszuœcie 
To brudne myœli, ile strat ile korzyœci 
Zastanawiasz siê po wszystkim pasuje Ci styl nastii 
Ja chcia³bym zostaæ tylko w œwiecie fantasti 
Brudnych myœli powa¿nych nigdy w ¿yciu nie ujawniæ 

Nie wiesz jak jest ciê¿ko gdy jaram siê jak dziecko 
Uœmiecham zdradziecko, brudne myœli truj¹ umys³ 
Faceci trac¹ rozumy, to nie powód do dumy 
I œwiadomoœæ, ¿e ta chciwoœæ, na szybki sex prawdziwoœæ 
Jest realnym zagro¿eniem, wytrwaæ to postanowienie 
By nie skoñczyæ jak œwinia, Pe ¿yciowe marzenie 
Zabiæ cierpienie, ciê¿ko jakie to proste, 
Popularnoœæ i pieni¹dze dostosowaæ do potrzeb 
Brudne myœli truj¹ce, na manowce prowadz¹ce 
I spytaj¹ zaraz o receptê Rycha czarne owce 
Kiedy ja jej nie posiadam chocia¿ jestem hip hopowcem 
To wszystkiego w ¿yciu nie znam, b¹dŸ cz³owiekiem rada nie z³a 
Gdy brudne grzeszne myœli spróbuj¹ ciê kie³znaæ 

Znów mi siê to przyœni to ja brudne myœli 
Zatruwaj¹ umys³, burza mózgów w ³bie wszystkich 
Zakosztowaæ w tym wszystkim, przebiæ pi¹tkê rozpuœcie 
A potem us³yszeæ skurwysyni oszuœcie 
To brudne myœli, ile strat ile korzyœci 
Zastanawiasz siê po wszystkim pasuje Ci styl nastii 
Ja chcia³bym zostaæ tylko w œwiecie fantasti 
Brudnych myœli powa¿nych nigdy w ¿yciu nie ujawniæ