Wybra³em Ciê spoœród milionów Wybra³em tak jak mog³em wtedy - najlepiej Wpuœci³em Ciê do swego domu Nie myœla³em o tym co gdzie i kiedy Ten dzieñ przywita³ nas ulew¹ W tym wietrze z syfu z listopada Uciek³aœ wtedy moj¹ stron¹ lew¹ To jeszcze jest g³upota, czy ju¿ zdrada Czy myœla³aœ o tym co siê mo¿e staæ miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ nowego Czy myœla³aœ o tym co siê mo¿e staæ miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ strasznego Ten uœmiech Twój ka¿dego ranka Przypomnê sobie bêd¹c w biedzie By³aœ mi matk¹ i kochank¹ Dziewczyno bez zêba na przedzie Zrobi³aœ to co zrobiæ chcia³aœ Kto dobrze wie nie musi pytaæ nic Przysz³aœ, ujrza³aœ i wygra³aœ Zosta³em tak jak sta³em zupe³nie sam Czy myœla³aœ o tym co siê staæ mo¿e miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ nowego Czy myœla³aœ o tym co siê staæ mo¿e miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ strasznego To ju¿ jest koniec tej groteski Autobus ¿ycia jednak dalej jedzie Bêdê pamiêtaæ Ciê do grobowej deski Dziewczyno bez zêba na przedzie Wybra³em Ciê spoœród milionów Wybra³em tak jak mog³em wtedy Wpuœci³em Ciê do swego domu Nie myœla³em o tym co, gdzie i kiedy Czy myœla³aœ o tym co siê staæ mo¿e miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ nowego Czy myœla³aœ o tym co siê staæ mo¿e miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ strasznego Czy myœla³aœ o tym co siê staæ mo¿e miêdzy nami dwojgiem Tu staæ siê mo¿e coœ nowego S³uchaj, s³uchaj, s³uchaj mnie jeszcze Tu sta³o siê przecie¿ coœ dobrego