[Sokół] W moim mieszkaniu, które nie jest moje Po przebudzeniu czuję się spokojnie Nie ma koło mnie, dziewczyny rozebranej Za to w telefonie, 23 nieodebrane Klasyczny ranek, wstanę, rytmy odpalę, Wezmę prysznic, i Koras wpadnie na śniadanie Siemasz, siemasz przyniosłem szczypiorek do jajek Gitara, szybka szama, chwila Pono wpada 90 % czasu przez telefon gada Zwija, podjeżdża Dżozi i się wybija, Koras z nimi wychodzi, mi mija, szybka godzina W samotności, przypominam, sobie sen Chce napisać tekst, jak zaczynam, dzwoni Daniel A w tle, druga linia, jak pech to pech Na to wszystko się nakłada piszczący SMS To Justyna, ok., staram się miło odpisać Przecież to nie jej wina, gdy odpisuje Jakiś cymbał puszcza sygnał i kasuje... Przecież jestem spokojny nie reaguje Kiedy drugi raz próbuję, historia się powtarza Rzucam telefon w pizdu i do maili siadam Pisze Adrian, forwarduje mi pierdoły od jakiegoś fana, Co jest kurwa? Kącik porad weterana? Ponad 200 maili dziennie, zabiło dokumentnie Chęć odpisywania we mnie, jeśli nie muszę A przecież mam, gościnną słowiańską duszę Za to ci co potrzebuję, nie odpisują mi, Jędker Ta poczta włącza się od pięciu kurwa dni. Domofon, siemasz Lude how are You? Elo Rocca, Elo Sokół Dobra, mała buteleczka rumu, jest i Fu Pośród tłumu, w moim mieszkaniu, które Tak naprawdę nie jest moje, bo je tylko wynajmuję I dobrze się tu czuję pośród wszystkich ziomków Miałem pisać tekst, jutro zacznę od początku Moje mieszkanie relaksuje mnie cudownie Tu mam natchnienie i czuję się wygodnie Moje mieszkanie jest najlepszą z wen Kurwa Zen W środku nocy budzę się bo coś słyszę To krzyk ziomków pod oknem przerywa ciszę Dalej kimam budzę się, koło pierwszej Taaa, dzisiaj już napiszę jakieś wiersze Późno, trzeba zjeść obiado-śniadanie Pedro dzwoni i już jest zamieszanie Zaraz wpada, omawiane sprawy Małolata Po godzinie znów jestem sam, głodny nadal Dobra, spaghetti z wczoraj i herbata Siadam, włączam bit, dzwoni mama Chwile gadam, i wracam do pisania Wchodzi Kołek, zabrać paczki do wysłania Już mi się nie chce, jest za kwadrans czwarta Dzwonie do Jurasa, co tam kiedy walka? Dawaj, wbijaj się będę za 10 minut Nie wiem, kiedy mam mieć głowę do rymów Przypomniałem sobie, tarabanie do Dapa Yeah, its Big Dap... Mam na lini Kaczego, kiedy tylko odkładam Co tam słychać kolego? U mnie już gromada Jak rozmawiałem przyszedł na terapię ziomek Zaraz po nim, dzwoni domofonem Tomek, Piwko, drugie piwko, trzecie piwko Wszystko szybko, może jutro będę pisał W moim mieszkaniu w którym czasem bywa tak jak dzisiaj Moje mieszkanie relaksuje mnie cudownie Tu mam natchnienie i czuję się wygodnie Moje mieszkanie jest najlepszą z wen Kurwa Zen W moim mieszkaniu budzę się nie do życia Sucho kurwa, gdzie jest coś do picia Szkiełko gra na maxa, tak samo wieża Drzwi niedomknięte, kurwa, co za impreza Ktoś kima pod kocem, na rozkładanej sofie Czyżbym zaspał? Na sikor rzucam okiem Siedemnasta, niedopity Johny Walker Pusta Sauza, puste cztery Wyborowe Idę umyć zęby do swojej łazienki Ani dziś ani jutro nie napiszę piosenki. Moje mieszkanie relaksuje mnie cudownie Tu mam natchnienie i czuję się wygodnie Moje mieszkanie jest najlepszą z wen Kurwa Zen