Poœród ramion szukasz zrozumienia Kiedy zwyk³y dzieñ zawieód³ ciê Tak bezbronna s³odko tulisz siê W objeciach s³yszê twój cichy oddech, szept Mo¿e z nat³oku spraw, szybkiego dnia W biegu wci¹¿ zmierzasz gdzieœ Nie zastanawiasz siê, dobrze wiesz Kiedy wszystko takie samo Zlewa siê i traci sens Odpowiedz mi skarbie, dlaczego jest tobie ÿle Powiedz ile jeszcze niepotrzebnych ³ez Skoro nic nie zmienia siê S³yszê znów, ¿e nie odbierasz telefonu Nie bêdê z³y Bo czasem zapominam te¿ Gdzie nauczy³aœ siê tak uroczo przeklinac Uœmiecham siê Gdy s³yszê twoj¹ z³oœæ Kocham walczyæ z tob¹ na poduszki Œmiejesz siê mówi¹c, ¿e jestem nieludzki Dobrze wiem, ¿e kochasz mnie Mi³oœæ dzia³a na mnie jak rozrusznik Tej energii nie mo¿na ukryæ Odwróci³aœ mój ca³y œwiat