Trudno było wiem, skłamać pierwszy raz Bo to nie to, bo to przecież nie Ty Zawsze byłeś tym, kto zadziwiał nas Twój szczery ton wzorem dla wszystkich był I tak co dnia zagłuszasz szept sumienia I tak co dnia upadasz w cień zwątpienia Gryzło długo Cię I nie mogłeś spać Lecz potem znieść łatwiej było co dnia Teraz mówisz nie kiedy myślisz tak To wchodzi w krew I wypełnia do DNA I tak co dnia, nie wierzysz już nikomu I tak co dnia wciąż żyjesz po kryjomu Dźwigasz brzemię co jak kamień kolana gnie Co do domu ciągle woła Zapomniałeś sam co prawdą jest, a co nie Czy ją jeszcze znaleźć zdołasz Za swych ideałów ŚWieczkę dziś zapalasz Patrzysz jak zwolna znika Patrzysz jak się spala I Ciebie ubywa I tak co dnia ubywa światła w Tobie I tak co dnia nie wierzysz już sam sobie