W twoim domu na ścianie wisi plakat Freddiego Mijasz go co dzień i uśmiechasz się do niego życie bywa jak sen - nie sądzę W przejściu podziemnym niecodzienne zbiegowisko Siedział chory na AIDS obok wystawowych okien Twoja mama powiedziała: Nie spoglądaj tam córko Nie dotykaj go, ani myślą ani wzrokiem życie bywa jak sen - wyminiemy go bokiem AIDS i każda inna zaraza, która pleni się w pobliżu naszych grządek nie ma i nie znajdzie tutaj miejsca Jak wszystko co niszczy nam spokój - burzy nasz porządek Gdzieś głęboko w Polsce - w Józefowie Na ulicy - panie i panowie - My tu straż i my tu fosa - dookoła własnego nosa Nie damy zniszczyć nic co wypociliśmy w trudzie Nie chcemy ich i już - bo to nie są ludzie AIDS i każda inna zaraza, która pleni się w pobliżu naszych grządek nie ma i nie znajdzie tutaj miejsca Jak wszystko co niszczy nam spokój - burzy nasz porządek Proszę pana, to do pana, co tak macha kapeluszem Pytam pana rozum i pytam pana duszę Co stanie się wtedy, gdy miesiąc po wakacjach Przyjdzie do pana córka cała zapłakana: Moja krew jest zatruta - tato, jakie nieszczęście - nie jestem taka sama. Czy wtedy cicho i po kryjomu wyrzucisz swoje dziecko z domu? Czy wtedy cicho i po kryjomu wyrzucisz swoje dziecko z domu? życie bywa jak sen? Nie sądzę.