(Parte 1) Który to rok Nakręca tłok Ludzi głupot Czy widzisz to. Realny świat Otacza mnie, Gdzie człowiek bez wad Nie istnieje. Rzadko dobrze jest, Los tu dziczeje Uczy mnie życia problemów rejestr. Mam swój bunt, Wyjścia punkt, Czuje grunt, Choć źle jest znów. Od chuja starań, by źle nie było, Lepiej się żyło, zmieniło byt. Za bitem bit, długopis, setki cyfr. Przed czym ty tak uciekasz, Chcesz, daj± to bierz, Bij± to grzesz, Chwyć w ręce treść Swego życia, Błędów mi nie podliczaj, I znów stres, Masz gest fortunę bierz, I paszoł won, Patrzę na kłopotów stos, I widzę mój klon, Twój klon A gdzie schron, Chuj z tą ideą, Bo każdy chce wyjść na pierwszy plan, A pomija tło, Ja też tak mam, Pierdolę to, Reguły znam, walkę podjęłem, Czy zwyciężę, jak w życiu ciężej i ciężej i ciężej, ciężej. (Refrão 2x) Tak od lat toczy się, Dzień po dniu By odkryć co i gdzie. Ludzki rytm i miasta śpiew By wiedzieć co i gdzie Realizuje to co wiem (Parte 2) Zawiły tryb, A życie jak szyfr, Końcowy szlif, Złamany kod to kit, Non-stop i nikt uwierzyć nie chce, Że fart jak tlen ulatuje z powietrzem. Kolejny rok ucieka coś. Dość, dość! O litość proś, Mówili mi, ja jako ten wredny, A los mi zaległy, bywa przebiegły Niby to pewne niepotrzebnie walczę, Wytykając wciąż palcem, Sto zmartwień tych dobrych i złych Niby to godne, A w sobotę miasto ma pijaną mordę Mózgi toporne na świata euforię, Ludzi, co z wad wysuwają teorie, Idąc i widząc i słysząc i licząc na drugi tysiąc. Żyję spokojnie, nie chcę przysiąc, Że zmienię formę, Do przodu idąc mam jakiś cel, Do niego dążę, coś o życiu wiem, Czy to dobrze, nie istotne, Tak, za dniem płynie dzień... (Refrão 2x) Tak od lat toczy się, Dzień po dniu By odkryć co i gdzie. Ludzki rytm i miasta śpiew By wiedzieć co i gdzie Realizuje to co wiem...