Na horyzoncie widzê Jak siê zbli¿a Milcz¹ca karawana W tumanach kudzu Umyka myœli Odwracam siê Za mn¹ jest œciana Ich twarze, te twarze s¹ zimne i z³e Wciskam siê w k¹t chc¹ poœi¹œæ mnie Jak uciec mam sprzed lodu bram Jak œcianê gryŸæ, jak st¹d wyjœæ Czujê jak po¿era mnie A œciana nie kruszy siê Ich rêce k¹saj¹ cia³o Mój krzyk ich nie wzruszy Wspinam siê ponad bariery Zagl¹dam z nadziej¹ w lustro I nie widzê nic I nie widzê nic Odrywam rêce poch³oniêta pustk¹ Odrywam rêce poch³oniêta pustk¹ Odrywam siê Odrywam siê Spadam