Ziemia - to statek! Lecz ktoś raptem Po nowe życie, nową chwałę Odważnie posterował statkiem Wprost w oko burzy rozszalałej. Któż z nas na deskach roztańczonych Nie padał, nie miał mdłości, nie złorzeczył? Rzadko się trafiał doświadczony, Który zawrotu głowy nie czuł. Wtedy, Wśród wrzawy i zamętu, Od miotającej się hołoty Uciekłem na sam dół okrętu, Żeby nie patrzeć na wymioty. A był ten dół Śląską knajpą, Gdzie jam, nad szklanką nachylony, Chciał na dno iść nie z całą łajbą, Lecz sam, Pijany, Wyzwolony.