Pechowy dzieñ, pechowy dzieñ, Gdy od pocz¹tku wszystko siê uk³ada Ÿle, Tak jakby drogê przeci¹³ rw¹cej rzeki pr¹d A z oczu znik³ bezpieczny l¹d. Ktoœ rzuci³ czar i urok z³y ... Mój Anio³ Stró¿ na miêkkiej chmurze smacznie œpi, A Twoje œlady zatar³ roztargniony wiatr I szczêœcia brak, tak bardzo brak. Bo moje szczêœcie jest w pobli¿u d³oni Twych I oczu, i oczu. Przychodzi czasem bardzo cicho w moje sny Z pomoc¹, z pomoc¹. Zostawia przy mnie najcieplejsze z wszystkich s³ów - Twe imiê, Twe imiê. Od zmierzchu do rana Nie grozi mi nocny ch³ód. Pechowy dzieñ, pechowy dzieñ Na pewno kiedyœ przecie¿ musi skoñczyæ siê. Na œrodek Twojej drogi rzucê bukiet ró¿; Nie miniesz go, nie miniesz ju¿. Bo moje szczêœcie jest w pobli¿u d³oni Twych I oczu, i oczu. Przychodzi czasem bardzo cicho w moje sny Z pomoc¹, z pomoc¹. Zostanie przy mnie najcieplejsze z wszystkich s³ów - Twe imiê, Twe imiê. Od rana do rana Nie bêdzie nam grozi³ ch³ód.