Czytam ksiege star¹ jak œwiat Litery sie z³oc¹ Zdobie nimi cia³o i twarz On przychodzi noc¹ Wezwany ich moc¹ On przychodzi noc¹ Krzyk anio³ów i g³osy gwiazd W kr¹g echem sie nios¹ Ta zabawka nie jest do zabawy... Strach znienacka dopada mnie Tak nag¹ i bos¹ Gor¹cy dotyk rozprasza lek On przychodzi noc¹ On przychodzi noc¹ Ja stoje jak pos¹g Ciemna si³a zabiera mnie I reke podnosze otwiera sie niebo Podnosze drug¹ piek³o sie odkrywa Wygrywa to drugie - do bramy podchodze I przy niej umieram Za ni¹ sie narodze! Ta zabawka nie jest do zabawy... W dzieñ na kleczkach modle sie niemal On przychodzi noc¹ Pierwszy raz w ¿yciu do Boga œpiewam By przyszed³ Lecz po co? Bo kiedy s³oñce ukrywa twarz Po¿¹danie zabija strach W mroku wszystko inny ma kszta³t On przychodzi noc¹ Ta zabawka nie jest do zabawy... I reke podnosze otwiera sie niebo Podnosze drug¹ piek³o sie odkrywa Wygrywa to drugie - do bramy podchodze I przy niej umieram Za ni¹ sie narodze! Ta zabawka nie jest do zabawy...