To dziwne ¿e jeszcze czujê kiedy serce skute zimnymi palcami lodu a wewn±trz jest tylko bezmiar pustki nie pamiêtam niczego od tamtej chwili s³yszê tylko g³osy wzywaj±ce imiê cz³owieka którego ju¿ nie ma utopi³ swe pragnienia w cyklonie gniewu siedzê w ciemno¶ci w odwiecznym krêgu nakre¶lonym przez g³upców jestem pasierbem nocy s³oñce ju¿ dawno spoczywa w trumnie mych d³oni ju¿ nigdy dla mnie nie wzejdzie tylko macocha mnie tuli gdzie jest mój ¶wiat czy szlak ma kres pytania odbijaj± siê echem w opustosza³ym gmachu mej duszy czasem przychodzi do mnie ¶mieræ nigdy nic nie mówi s³ychaæ tylko smiech ona szydzi nie chce mnie zabraæ jednak da³a mi co¶ nie skoñczon± czerñ konania przy samych wrotach do ¿ycia stworzy³em swój w³asny przybytek ¶wi±tynia rzeczy ¿±dza i zaspokojenie bez uczuæ zdoby³em wiedzê obali³em dogmat robaki ja b³azen wielki k³amca pozna³em prawdê najwy¿sz± nie ma ¿ycia przed ¶mierci±.