Spójrzmy, jak pada deszcz Tak właśnie pada cień Z okna na zmierzch Aż po horyzont zdarzeń Przez wszystkie dni Za jakiś dawny grzech Ciemna, magiczna moc To będzie nasza śmierć Nie zadrży głos Niedosłyszalny krok Ani go porwie wiatr Tam gdzie prowadzi czas Aż wreszcie stop Na dobre i na złe Niewymawialny dom To będzie nasza śmierć Głowa ma dość Łomot starego ja Jak można znosić myśl Że dąży się do zła Przez wszystkie dni Za jakiś dawny grzech Spójrzmy, jak pada cień To będzie nasza śmierć Przede mną świt Nastaje nowy dzień Wieczór i noc Następny krok A potem znowu świt Cudem nastaje dzień Jak mały duch U twoich stóp Unieś, unieś, Unieś dokąd chcesz Czerwoną krew Biały śnieg Zabierz precz Powolną śmierć I martwy sen Dokąd chcesz